Strony

środa, 20 czerwca 2012

Gwiazdy.

10 - 11 Czerwca 
Noc razem z An postanowiłyśmy spędzić w bibliotece na przeglądaniu ksiąg. [...]
Przeglądałam bez sensu kartki księgi z przepowiednią  nie czytając żadnego zdania.... Przejrzałam mniej niż połowę, zapamiętałam stronę 874. Zamknęłam książkę i zaczęłam przeglądać od tyłu.
- Co ty robisz Lis ?
- Wpadłam na pomysł, że skoro jest to książka o mnie to to czego szukam będzie właśnie na końcu.
- Nie wygłupiaj się.
Przerzuciłam jedną stronę, pusta drugą pusta, trzecią pusta. Nagle jedna przykuła moją uwagę, a właściwie to dwie. Były całe wypełnione gwiazdami, które lśniły równie mocno jak te nocą.
- Ciociu An, a jeśli nie chodzi o gwiazdy na niebie?
- A o jakie inne ?
- Chyba właśnie je znalazłam!
- O czym ty mówisz?!
Ciocia usiadła obok mnie na podłodze i przyjrzała się otwartej stronie.
- Widzisz, niektóre z nich nie błyszcza, razem z tą jedyną czteroramienną. Myślę, że ona oznacza dzień przemiany.
- Chyba masz rację. Dość tych poszukiwań zajmiemy się tym jutro rano. Idziemy spać!
I tak faktycznie zrobiłyśmy, poszłyśmy spać [ ... ]
    Morska bryza, piasek pod nogami, jestem na plaży, mama. Siedzę obok niej... ma wystraszoną minę.
- Mamo! Co się dzieje?
- Derik.....
Zaczęła rozpływać się w powietrzu ....
  Obudził mnie dźwięk telefonu.

Juss :
- Znowu nie odbiera! - rzuciłem telefonem o ścianę.
Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Udałem się w kierunku domu Holly.[...]
Zapukałem do drzwi otworzyła p.Sarah.
- Witam jest Holly ?
- Nie ma jej!
- A gdzie ją znajdę ?
- Prawdopodobnie w bibliotece....
- Dziękuje!
Zbiegłem z werandy i pobiegłem do biblioteki.... Stanąłem przed drewnianymi drzwiami, nacisnąłem na klamkę, zamknięte.
- Cholera !
Zacząłem walić w drzwi, widziałem, że tam siedzi.... Nagle usłyszałem dźwięk otwieranego zamka. W drzwiach stanęła Holl.
- Co się dzieje?!
- A co ma się dziać ?
- Nie wiem, nie odbierasz!
- Chyba nie muszę?! - w jej głosie słychać było irytację.
- Nie musisz, ale martwiłem się. Masz jakieś problemy ? Czemu nie spałaś w domu?
- Chyba nie mam obowiązku tam spać?! Nic nie wiesz o moich problemach! Nic nie wiesz o mnie!
- To opowiedz mi.... - starałem się ją uspokoić.

Holly :
- Żartujesz sobie ?!
Nie panowałam nad emocjami, tak naprawdę to nie wiedziałam czemu się na niego zdenerwowałam, fakt nic o mnie nie wiedział, ale ja też za dużo nie wiedziała, to nie była jego wina. Za późno... Wiatr rozwiewała mi włosy, piorun uderzył może metr od Juss'a niebo zrobiło się czarne. Obok wcześniej zwalonego drzewa upadło następne, na dobre torując drogę samochodom. Zaczęło lać, krople ociekały po naszych twarzach. W miejscu trafienia pioruna trawa zupełnie się wypaliła. Niebo przeciął kolejny błysk. Popchnęłam Juss'a, a w miejscu gdzie stał został tylko ślad wypalonej trawy.

piątek, 15 czerwca 2012

Wizja.

10 Czerwca
  Rano pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam czy księga jest na swoim miejscu. Wyjęłam ją z poszewki i otworzyłam. Nic się nie zmieniło, przejechałam palcem po dziwnych wzorach, a one z bezsensownej plątaniny  zaczęły zmieniać się w obraz przedstawiający mnie i mamę siedzące na plaży.... Taki dokładnie był mój sen.
- Niewiarygodne!
Zamknęłam księgę. Weszłam do łazienki z ubraniami, które miałam właśnie założyć podarte dżinsy, białą koszulka i ulubiona stara kamizelka mojej mamy. Spojrzałam na moje znamię na brzuchu. Wydawało mi się, że wokół niego zaczęły się pojawiać takie same białe i czarne wzory jak w książce.[...]
Weszłam do biblioteki, An już na mnie czekała.
- Pokaż ją....
Wyciągnęłam księgę z torby i wręczyłam ją cioci.
- Nic. - powiedziała zawiedziona.
- Nie koniecznie! - przejechałam ręką po kartce, a wzory zaczęły się układać.
- Niesamowite!
- Tak właśnie,to był mój sen!
Księga zaczęła się miotać w rękach cioci, na których miała rękawice kuchenne, upadła na podłogę z otwartą nadal stroną....
  Słyszałam szum fal uderzających o ląd i zapach morskiej bryzy. Pod stopami czułam piasek... byłam na plaży, a przy wodzie siedziała mama. Podeszłam do niej i usiadłam obok, to uczucie, że jest przy mnie było niesamowite i chciałam żeby już tak zostało.
- Zawsze wiedziałam, że jesteś wyjątkowa - jej twarz zaczęła rozpływać się w powietrzu, próbowałam to jakoś zatrzymać, ale nie dałam rady... zniknęła.
  Otworzyłam oczy, nadal byłam w bibliotece, w tym samy miejscu co pięć minut temu.
- Ty też ją widziałaś ?
- Kogo? - Ciocia podniosła księgę z podłogi.
- Mamę. Była tam, mówiła do mnie ! Widziałaś ją?
- Nie Lis.
- Była tam, była na tej samej plaży, na tym samym miejscu. Siedziałam obok. Widziałam ją!
- Miałaś wizję? - oczy An robiły się coraz większe.
- Nie wiem czy to była wizja....
- Na pewno.... Muszę to sprawdzić!
Ciocia wręczyła mi księgę przeznaczenia. A po chwili wróciła z inną, większą, bez tytułu, zamiast tego miała znak w kształcie mojego znamienia. Jakby ktoś je przekalkował.
- To jest księga z przepowiednią, o której ci mówiłam.
- Taka wielka?!
- Ktoś kto widział cię w wizjach, ktoś kto cię przepowiedział. Nie ominął chyba żadnego szczegółu....
- A jest tam coś o księdze przeznaczenia? Dlaczego się tak dziwnie zachowuje ?
- Nie wiem.
- A skoro ta księga zawsze miała ten wzór na okładce to czemu myśleliście, że odziedziczyłam to znamię, że jestem człowiekiem?
- Ten wzór nie zawsze tu był. Pojawił się parę dni temu. Prawdopodobnie w ten sam dzień, w którym zaczęłaś czytać w myślach....
Otworzyłyśmy wspólnie wielką książkę.
- Jest napisana w języku Naznaczonych.
Przeczytałam pierwsze zdanie.... Ku mojemu zdziwieniu zrozumiałam je.
- Czemu rozumiem ten język?
- Jesteś Naznaczona, masz ten język, można powiedzieć, że we krwi.
Położyłam palec na kartce, żeby wskazać zdanie, które chciałam pokazać cioci. ,, W dzień przemiany, w dzień przeznaczenia. Ostatnia gwiazda zabłyszczy najjaśniej i wyboru dokona moc, Istota Naturalna ''.
- Dzień przemiany, przeznaczenia.... Chodzi o Naznaczenie prawda?
- Owszem.
- Gwiazdy, myślisz, że chodzi gwiazdy na niebie?
- Tak sądzę.
Noc razem z An postanowiłyśmy spędzić w bibliotece na przeglądaniu ksiąg.

sobota, 2 czerwca 2012

Naznaczona.II

9 Czerwca
- Nareszcie coś konkretnego!
- Nie rozumiem twojej euforii.
- Ech, zrozumiesz. Spróbuj użyć swoich zdolności....
- Nie mam żadnych zdolności! - nakręcałam się w złości.
- Uwierz mi masz, chociaż spróbuj.
- Nie mam! - już krzyczałam.
- Lis, uspokój się - tak mówiła na mnie tylko ciocia i .... mama.
Było za późno, nawet myśl o mamie mnie nie uspokoiła, okna trzasły i po bibliotece zaczęły latać luźne kartki, szarpane przez wiatr. W " Mojej księdze " zaczęły wirować karki. Jedna szyba pękła, a ja usłyszałam ciężki trzask pioruna i huk spadającego drzewa.... Ana złapała mnie za ramiona.
- Już Lis uspokój się. Nic się nie dzieje.
- Przepraszam.... - zamknęłam oczy i zrobiłam wydech.
- Nic się nie stało. Już spokojnie....
Okna się zamknęły, a kartki opadły.
- Przepraszam za szybę .....
W tym momencie kartki księgi przestały wirować, a na stronach pojawiły się białe i czarne posplatane ze sobą wzory.
- Ciociu An! Zobacz! - wskazałam na miejsce na podłodze.
- Księga....
- Ona oszalała! - wykrzyczałam - tak jak ja....
- Może macie więcej " wspólnego" niż myślałam.... Weź ją do domu, tylko tak by Sarah nie widziała.- Sarah była moją babcią i matką An. - Połóż ją pod poduszką zanim pójdziesz spać, a rano przyjdź z nią do mnie! 
- Dobrze.
Ciocia podeszła do księgi by mi ją podać, schyliła się by ją podnieść....
- Aała!- krzykła - Parzy! 
Podeszłam do cioci i podniosłam księgę.
- Co ty za bzdury opowiadasz - powiedziałam do niej z lekką irytacją, po co kłamała? - ona nie parzy.
- Ciebie nie, mnie i owszem.... [ ... ]
Zbliżyłam się do drzwi był już późny wieczór. Księga ciążyła mi w torbie. Weszłam jak gdyby, nigdy nic, zdjęłam buty i powędrowałam prosto na górę....
- Nic nie zjesz?
- Tylko się przebiorę! - powiedziałam tak naturalnie jak tylko umiałam.
Wiedziała, że coś ukrywam, nie dość, że bardzo dobrze znała się na ludziach to do tego, od kilku lat nigdy nie biorę torby do pokoju chyba, że wędruje do szafy na " urlop " , a inna trafia do przed pokoju.
  Weszłam do pokoju, uklękłam przed  łóżkiem i wysunęłam z pod niego szufladę,  włożyłam tam całą torbę, razem z księgom i zamknęłam na klucz. Musiałam się przebrać, żeby nie wzbudzać większych podejrzeń, więc założyłam stary, szary dres i zeszłam na dół. Usiadłam przy stole gdzie czekał na mnie stos kanapek i kakao.[...]
- Mogę już iść ? - spytałam odstawiając kubek z napojem.
- Dobrze! Już nie jedz! - zabrała talerz - martwiłam się o ciebie....
Nastała krępująca cisza, odsunęłam się na krześle od stołu.
- Dzwoniła mama Linka... - chyba największa plotkara w mieście - mówiła, że drzewo się zawaliło.... Podobno idzie do nas jakaś wichura. - spojrzała na mnie spod oka - uważaj jak będziesz wychodzić.
Zrobiłam wielkie oczy i pokiwałam głową. W Virgini rzadko były wichury czy burze, a jeśli chodzi o Virginie.... Nie nie chodzi mi o Kraj w Stanach Zjednoczyonych tylko o malutkie miasteczko na obrzeżach Georgi z Karoliną Południową. Wiem, dziwna nazwa jak na to miejsce, ale tak przyjęło się po wojnie. Po 15 latach zmieniono nazwę na Wadley, ale większość się tym nie przejęła.
    Weszłam do pokoju, spojrzałam na telefon : 3 nieodebrane od Juss. Westchnęłam, odłożyłam komórkę.... Uklękłam na podłodze, wysunęłam szufladę i wyjęłam torbę, a z niej księgę. Przejrzałam ją nadal to samo jedno zdanie i dziwne wzory, wzruszyłam ramionami. Torba była gorąca.... Włożyłam książkę w poszewkę od poduszki i przykryłam " jaśkiem". Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz, gdyby Sarah wpadła na pomysł grzebania mi w pokoju...Położyłam się spać.[ ... ]