Strony

środa, 4 lipca 2012

Czas wyjawić tajemnice.

11 Czerwca
- Jesteś pewny, że chcesz wiedzieć?
- Tak!
- Ale musisz to zachować wyłącznie dla siebie rozumiesz? Nikt, ale to nikt nie może się dowiedzieć.
- Rozumiem, przysięgam ci, że nie powiem! - położył rękę na sercu.
Złapałam go za rękę, wyszliśmy na zewnątrz.
- Idziemy na wzgórza Greenbreth.
- Po co ?
- Zobaczysz.
Po jakiś 15, może 20 minutach byliśmy na miejscu. Nikt z mieszkańców tu nie przychodził, dlatego wybrałam to miejsce. 
- Możesz zmoknąć, w sumie nie wiem co się stanie. Musisz być przygotowany na wszystko.
Nic nie powiedział. Musiałam się zdenerwować, żeby nadeszła burza, nie panowałam jeszcze tak dobrze nad zdolnościami. Myślałam o tym jak Babcia Sarah mnie oszukiwała, jak ukrywała przede mną to wszystko. Zagrzmiało, błysnęło i zaczęła się burza....
- Jak ty to .... - oczy robiły mu coraz większe.
- Jestem Naznaczona....
Pomyślałam o tym, że mogę jeszcze spotykać mamę i nie ważne że to tylko w snach, ona tam jest i rozmawia ze mną, tak jak kiedyś.Wyszła tęcza.
- Naznaczona? Nie ro....
Podniosłam koszulkę na tyle żeby mógł zobaczyć znamię.
- To wszystko przez to.
- Znamię?...
- Tak, takie.... może nie do końca takie ale podobne znamiona mają wszyscy Naznaczeni.
- Wow!
- Grozi ci przeze mnie niebezpieczeństwo! To przed biblioteką, to ja! To przeze mnie by cię trafiło! A dzień moich urodzin będzie najniebezpieczniejszy, obiecaj mi, że się do mnie nie zbliżysz! Obiecaj! Zostań w ten dzień w domu!
- Ale-e Holl, nie mogę ci tego obiecać!
- Dlaczego?! - łzy płynęły po mojej twarzy jak strumienie.
Zaczęło padać.
- Nie mogę cie teraz zostawić. - chciał mnie przytulić, odsunęłam się.
- Musisz Juss, musisz!
Próbowałam przegnać burzę, nic. Spróbowałam jeszcze raz, pomyślałam o tym jak odchodzi i... udało się.
- Juss, zrozum! Obiecaj mi, że zostaniesz tego dnia w domu!
- Nie mogę!
Spojrzałam w niebo, łzy płynęły. Położyłam się na mokrej trawie, i zaczęłam kręcić kółka palcem, chmura za nim wędrowała. Widocznie nad chmurami też panuje....
- To ty nią....?
- Chyba tak. Chodź, połóż się.
Tak zrobił, a ja choć z trudnością ułożyłam chmurki w H + J. Juss złapał mnie za drugą rękę.
- Co jeszcze umiesz?
- Sama nie wiem.
- Jak to?
- Normalnie Juss. Wiem tyle o sobie co ty....

Juss :
Przez moją rękę przechodził prąd, przez tą, którą trzymałem Holly. Oparła się na łokciu i pocałowała mnie. Przez moje całe ciało przeszły " mrówki ". Zabrakło mi tchu, prawię się dusiłem. Odsunęła się ode mnie szybko i puściła moją rękę.
- To ja prawda?!
- Holl... to nie twoja .....
- Nie moja wina?! Juss, ja mogłam cię zabić!
- Ale tego nie zrobiłaś!
- Nie możemy być razem ....

2 komentarze: