Strony

niedziela, 1 lipca 2012

Sens.

11 Czerwca
 Niebo przeciął kolejny błysk. Popchnęłam Juss'a, a w miejscu gdzie stał został tylko ślad wypalonej trawy.
- S-skąd wiedziałaś, że t-tu trafi ?
- Przeczucie - wzruszyłam ramionami.
Liście wirowały wokół nas w powietrzu unosząc się coraz wyżej. Złapałam Juss'a i wciągnęłam do biblioteki.
- Chcesz się zabić ?!
- O czym ty mówisz?
- Stałeś w środku tej burzy i prawie trafił cię piorun!
- Ale ty też.... 
- Nie wiesz co mogło ci się stać nie rozumiesz?!
Staliśmy tam tak, a ja się na niego darłam, to była moja wina, że mógł właśnie leżeć nieżywy. Łzy spływały mi po policzkach, już nie było słychać wiatru i błyskawic, tylko deszcz dudnił o okna. Zsunęłam się na podłogę, przykurczyłam kolana, a łzy dalej płynęły.Usiadł obok mnie i przytulił.
- Nie możemy razem być, nawet nie wiesz jakie grozi ci niebezpieczeństwo!
- Nie rozumiem....
- I nie zrozumiesz, ja sama części nie rozumiem! [ ... ]
Siedziałam z księgą o przepowiedni na kolanach, tylko tym razem ją czytałam. Wróciłam z powrotem do gwiazd na końcu księgi, zostało pięć szarych od reszty bił blask.... Pięć dokładnie pięć dni zostało do moich urodzin. Przypomniało mi się zdanie ,, Siedemnaście wiosen, siedemnaście księżyców, siedemnaście słońc. Nadszedł siedemnasty rok niech nadejdzie przeznaczenie." Dokładnie o to chodziło, o moje siedemnaste urodziny właśnie wtedy ma nadejść Naznaczenie.
- Szlak!
- Rozumiesz coś z tego?
- Wszystko.
Był trochę zmieszany, dziwić mu się najpierw ta burza, później ja się na niego wydarłam, a teraz jakiś niezrozumiały dla niego język, który rozumieli tylko Naznaczeni.
- Daj poczytam. - wyciągnął rękę do księgi.
Chciałam ją zabrać, żeby nie mógł jej dotknąć nie dość, że był człowiekiem i każda księga Naznaczonych mogła go poparzyć, tak przynajmniej przypuszczam, to ta o mnie przede wszystkim. Ale było za późno, dotknął....
- Aaała ! To parzy!
- ,,Gdyby kózka nie skakała to by nóżki nie złamała." Znasz to powiedzenie?....
Przez dłuższy czas nikt się nie odezwał.
- Musisz mi coś obiecać. - powiedziałam całkiem poważne.
- Co? - złapał mnie za rękę tak, że nasze palce były splecione.
- Obiecaj, że nie zbliżysz się do mnie w moje siedemnaste urodziny. Obiecaj!
- Czemu mam ci obiecać taką bzdurę.
- Uwierz mi to nie bzdura. Obiecaj!
- Najpierw wytłumacz mi o co chodzi!
- Nie mogę narażać cię na niebezpieczeństwo!
- Powiedz!
Poszłam do An, sama nie wiedziałam co robić.
- Ciociu An, pomóż!
- Co się stało?!
- Juss, powinnam mu powiedzieć ? Narażę go przez to  na niebezpieczeństwo?
- Na nic go nie narażasz Lis! Powinnaś mu powiedzieć!
- Ech.... Tak poza tym Ana, wiem kiedy nadejdzie Naznaczenie.
- Jak to?
- Księga.... 16 czerwca, dokładnie w moje siedemnaste urodziny.
- No tak ! To zdanie w księdze przeznaczenia! Wszystko nabiera sensu! [ ...]

6 komentarzy:

  1. Fajny rozdział : ) Czekam na następny i zapraszam na mojego bloga - http://one-direction-i-normalna-dziewczyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow... Dodaj następną!Szybko !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnee *.*
    Daj następny :D
    Zapraszam do mnie:
    fashion-dream-by-echorate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog :P Obserwuję i liczę na rewanż ;]]

    OdpowiedzUsuń
  5. Super Blog uwielbiam takie czytać <3

    OdpowiedzUsuń