Strony

sobota, 29 września 2012

Pomost.

13 Czerwca
Juss :
Obudziłem się, ale Holl nie było obok mnie, za to oglądała jakieś rzeczy na półce, które stały tam od wieków.
- W dzieciństwie też zbierałam pokemony - pokazała mi okrągły znaczek.
- Taa, to było coś. - zaśmiałem się. - Która jest godzina?
- Koło ósmej.
- Czyli ojciec już wyszedł - oznajmiłem.
- To chyba dobrze? 
- Tak, owszem.
Wstałem z łóżka i stanąłem za nią obejmując ją w pasie, uśmiechnęła się, pachniała miętą i truskawkami.
- Co do tego, że mogę tu przez jakiś czas nocować too....
- Mówiłem poważne.
- Ciesze się. - uśmiechnęła się.
Dawno jej takiej nie widziałem. Było zupełnie jak kiedyś, bez tych dziwnych zagadek, bez martwienia się co będzie w jej urodziny.... Zadzwonił mi telefon, olałem go.
- Odbierz.
- No dobra.
To Link pytał się czy idziemy na plaże. Zawsze musi dzwonić w najmniej odpowiednim momencie....
- To Link.
- I co chciał?
- Czy idziemy na plaże, wszyscy będą.
- Proszę, chodźmy. - zdziwiło mnie to.
Zawsze Holl nie lubiła towarzystwa Ronie i większości drużyny koszykówki, ale było to na liście rzeczy do zrobienia normalnej dziewczyny z Wadley, wiec nawet nie spytałem.
- Jeśli chcesz.
- Tylko jest jeden problem.
- Jaki?
- Muszę iść w piżamie - zaśmiała się. - Nie wiem czy nie będziesz się mnie wstydził.
- Nie wygląda jak piżama. Choć na dół zjemy coś.
- Ok - usłyszałem jak drzwi się otwierają.
Zeszliśmy na dół, przedarliśmy się przez salon do kuchni. Wyjąłem z szafki czekoladowe kulki.
- Mogą być?
- Jasne. [ ... ]
Dotarliśmy na plaże, przyszliśmy na pieszo Holl nawet nie chciała słyszeć o motorze. Link z Deyvem mnie zagadał, a od Holly usłyszałem tylko, że zaraz wraca i już jej nie było.... Usłyszeliśmy śmiech chłopaków z drużyny i wrzask mojej dziewczyny. Zaciągnęli ją na pomost, woda tam była wyjątkowo głęboka.
- Link, ona nie umie pływać! [...]
Rzuciliśmy się w stronę pomostu. Wpadłem do wody, widziałem jak spada coraz niżej, a jej ciemne włosy zakrywają jej twarz, była za daleko, nie mogłem jej dosięgnąć, wypłynąłem na powierzchnię.
- Link, nie dam rady, ona tonie! - gdy to usłyszał przestał wyzywać chłopaków od kretynów i frajerów tylko rzucił się do wody, zanurkowaliśmy razem i ledwo co udało mi się złapać Holl za rękę, która mi się wyślizgła i dopiero Link o większej jasności w umyśle....

sobota, 11 sierpnia 2012

Noc.

Noc 12-13 Czerwca.
Stanęłam pod domem Juss'a zaraz obok wielkiego dębu który rósł przy jego oknie. Wspięłam się nieudolnie prawie spadając. Weszłam przez duże, uchylone, okno otworzyłam je na oścież. Wślizgnęłam się cicho do pokoju, nie spał.
- Czy ty chcesz mnie okraść? - stanęłam zaraz koło jego łóżka na którym leżał w spodenkach od piżamy i bluzce, którą dawno u mnie zostawił.
- Być może - uśmiechnęłam się.
- Tylko nie zabieraj mi więcej koszulek. - wyszczerzył zęby.
- Nie obiecuję! Tyle razy ty byłeś u mnie, a ja u ciebie chyba nigdy. - dodałam.
- Uwierz mi mój ojciec nie jest zbyt wyrozumiały....
- Wierzę na słowo. - stałam tam jak słup.
Założył ręce za głowę. Przeszłam niezgrabnie na drugą część łóżka i położyłam się koło niego.
- Co robisz?
- Śpię u ciebie - uniosłam brwi. - Chyba, że nie chcesz - spytałam patrząc mu w oczy.
- Chcę tyle, że ojciec.
- Uwierz mi nie dostanie się do pokoju. - uśmiechnęłam się szeroko.
Wsunęłam się pod kołdrę i przeciągnęłam rękę w jego pasie, przytulając się do niego. Bawił się moimi potarganymi włosami. Nareszcie czułam się jak wcześniej, jak normalna dziewczyna. Oprócz tego, że właśnie weszłam po drzewie do pokoju mojego chłopaka. Wsunęłam mu rękę pod bluzkę. Zapomniałam o bransoletce, była zimna, syknął.
- Oj przepraszam. - chciałam wyjąć rękę.
- Nie zostaw, tak jest dobrze.
- Na pewno?
- Tak.
Wsunął dłoń pod koszulkę i złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się zamykając oczy. Naglę poczułam delikatny dotyk jego warg na czole. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Szybko przysunęłam na to miejsce swoje usta tak, że już nie mógł mi uciec. 
- Muszę ci coś powiedzieć! - zmarszczyłam czoło.
- Słucham.
- Wyprowadzam się.
- Gdzie?! - zaniepokoił się.
- Nie wiem, może zamieszkam w bibliotece.
- Jak to?
- Nie mogę zostać u babci.
- Holl, ja już chyba nic nie rozumiem!
- Sarah nie jest uczciwa - westchnęłam - coś knuję. Już jej nie ufam.
- I będziesz mieszkać między regałami?
- A mam jakieś wyjście?
- Przychodź do mnie - poruszył brwiami.
- Tymczasowo mogę się skusić. - Przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam się.

sobota, 28 lipca 2012

Greenbreth.

12 Czerwca
Wyjęłam komórkę i wybrałam numer.
- Przyjdziesz do mnie?
- A gdzie jesteś? - odpowiedział zaspany głos w słuchawce.
- Na wzgórzach Greenbreth.
Rozłączyłam się. Tym razem zaczęłam bawić się kwiatuszkami, najpierw wyszły malutkie listki, później pąki i zaczęły rozkwitać. Wyglądały zupełnie jak kwiaty wiśni. Nagle poczułam dłoń na moim ramieniu. Kwiaty spłonęły.
- Chcesz żebym spaliła całe Wadley?
- Nie sądziłem....
- Dobra, nie ważne, potrzebna woda - z źródełka Greenbreth chlupnęła woda i zgasiła kwiatki.
Juss usiadł obok mnie i złapał za rękę. Puściłam go.
- Co ty robisz?
- Nie chcę cię poparzyć!
Znów złapał mnie za rękę, chciałam ją puścić, ale mi nie pozwolił.
- Musisz być taki uparty?
- Muszę.
Naglę coś usłyszałam.
- Wyjdź!
- O co....?
- Ciii!
- Wyjdź! - powtórzyłam głośniej.
Tym razem usłyszałam szum wiatru, jakby ktoś biegł z prędkością światła.
- Ktoś tu był....
- Kto?!
- Tego jeszcze nie wiem.
- Ale dowiem się! - dodałam po chwili.[...]
Nachylił twarz do mojej, ale odsunęłam się. Nie dawał za wygraną, wreszcie musiałam położyć się na gęstej trawie. Pocałował mnie, chciałam go szybko odepchnąć, nie chciałam robić mu krzywdy, nie udało mi się. " Holl, nic mi nie robisz ", zmarszczyłam czoło, jak to ?! Przecież już mu się udało po co by kłamał. Odsunął usta, ale nasze czoła nadal były złączone. Uśmiechnęłam się pierwszy raz od dłuższego czasu....
- Nie poparzyłam, poraziłam cię? - byłam zdziwiona.
- Nie! - uśmiechał się.
- Ale jak to? - zrobiłam wielkie oczy.
- Ty mi powiedz. - odsunął swoją twarz od mojej.
- Nie wiem.
- Może to zależy od nastroju? - to był dobry pomysł, dużo od niego zależało na przykład pogoda, wiec czemu i nie to?
- To możliwe.
Dotknęłam jego wargi moimi, nie był to pocałunek, dopiero po krótkiej chwili, on go zaczął....
- Widzę, że korzystasz z mojego humoru ? - uniosłam brew.
- Puki mogę. - wyszczerzył zęby.
- Eh - zaśmiałam się.

sobota, 14 lipca 2012

Rozstanie?

11-12 Czerwca
- Nie możemy być razem ....
- O czym ty mówisz?!
- O twoim bezpieczeństwie!
- Holl, ja się nie zgadzam! - byłem zmieszany. [...]

Holly : 
Siedziałam nad księgą z przepowiednią, ledwo trzymałam się jeszcze na jawie. Juss czytał jakąś książkę przygodową. Przymknęłam oczy i odpłynęłam....
   Coś było nie tak, nie było słońca, piasku, bryzy. Tylko ciemność, stałam na skale. Lodowaty wiatr. Naprzeciwko stał mężczyzna o potężnej posturze. Odwrócił się do mnie, był cały ubrany na czarno. Uśmiechnął się i zaśmiał szyderczo.Zniknął.... 
- Aaa!- obudziłam się zdyszana.
- Co się stało?! - Juss podbiegł do mnie.
- Nic, nic. Ciociu An! Szybko! - krzyczałam, a mojemu głosowi towarzyszyły ciche kroki An.
- Widziałam kogoś! - oznajmiłam jej.
- Kogo?!
Spojrzałam na kartkę i ołówek, które się trzęsły, nagle przeleciały przez pół biblioteki, wylądowały na stole obok nas, a ołówek bez niczyjej pomocy zaczął rysować mój sen.
- Lis, to ty? - An nie mogła uwierzyć.
- Nie wiem.
Wszyscy troję patrzeliśmy na kartkę, aż ołówek skończył.
- Derik! - ciocia wyglądała na wystraszoną.
- Derik? O nim mówiła mama?!
- Mówiła ci o nim?
- W moim poprzednim śnie powtarzała jego imię.
Ciocia odeszła nic nie mówiąc, a ja zastanawiałam się kim jest Derik. [ ... ]
   Moje życie zmieniło się z dnia na dzień. Ktoś pstryknął i wszystko stanęło do góry nogami. Dokładnie kilka dni temu, byłam jeszcze normalną dziewczyną, a teraz boje się, że zabije swojego chłopaka.... Szłam w stronę obdartej kremowo-szarej restauracji, order&eat, jedynej w mieście. Siedziała tam drużyna koszykarska oraz Ronie i jej świta, jak zawsze ubrana w za krótkie spódniczki i różowe góry od kostiumów. Wywróciłam oczami, czego innego mogłam się spodziewać? " Idzie mutant! ", w tym momencie na Ronie wylądował truskawkowy shake Linka, wszyscy się z niej nabijali. " Muszę zacząć nad tym panować " - pomyślałam i poszłam dalej.[...]
Zawróciłam na wzgórza Greenbreth. Zatrzymałam się u stóp pagórka. Położyłam się na trawię i patrzyłam w niebo. Bawiłam się chmurkami, ułożyły się w napis ,, Juss ". Nie mogłam o nim zapomnieć. Zostawiłam go chrapiącego w zamkniętej bibliotece. Pewnie nadal śpi.... Ech, muszę wracać. Po drodze rozłożyłam jeszcze kilka pąków kwiatów wiśni.
___________________________________________________________________________
Chyba niedługo zamknę bloga iż ma Duuży spadek popularności ;/ Nie wiem jeszcze dokładnie, może to jest tylko chwilowe poczekam jeszcze ;) Także bym prosiła żebyście polecały/li ten blog znajomym by nabrał czytelników byłabym bardzo wdzięczna, jeśli masz bloga to możesz udostępnić w linkach mojego a ja zrobię to samo tylko przypomnij się w komentarzu ;)  Zapraszam również na srone z darmowymi kosmetykami : http://shinybox.pl/?ref=8d4713e     To na tyle ;]]

środa, 4 lipca 2012

Czas wyjawić tajemnice.

11 Czerwca
- Jesteś pewny, że chcesz wiedzieć?
- Tak!
- Ale musisz to zachować wyłącznie dla siebie rozumiesz? Nikt, ale to nikt nie może się dowiedzieć.
- Rozumiem, przysięgam ci, że nie powiem! - położył rękę na sercu.
Złapałam go za rękę, wyszliśmy na zewnątrz.
- Idziemy na wzgórza Greenbreth.
- Po co ?
- Zobaczysz.
Po jakiś 15, może 20 minutach byliśmy na miejscu. Nikt z mieszkańców tu nie przychodził, dlatego wybrałam to miejsce. 
- Możesz zmoknąć, w sumie nie wiem co się stanie. Musisz być przygotowany na wszystko.
Nic nie powiedział. Musiałam się zdenerwować, żeby nadeszła burza, nie panowałam jeszcze tak dobrze nad zdolnościami. Myślałam o tym jak Babcia Sarah mnie oszukiwała, jak ukrywała przede mną to wszystko. Zagrzmiało, błysnęło i zaczęła się burza....
- Jak ty to .... - oczy robiły mu coraz większe.
- Jestem Naznaczona....
Pomyślałam o tym, że mogę jeszcze spotykać mamę i nie ważne że to tylko w snach, ona tam jest i rozmawia ze mną, tak jak kiedyś.Wyszła tęcza.
- Naznaczona? Nie ro....
Podniosłam koszulkę na tyle żeby mógł zobaczyć znamię.
- To wszystko przez to.
- Znamię?...
- Tak, takie.... może nie do końca takie ale podobne znamiona mają wszyscy Naznaczeni.
- Wow!
- Grozi ci przeze mnie niebezpieczeństwo! To przed biblioteką, to ja! To przeze mnie by cię trafiło! A dzień moich urodzin będzie najniebezpieczniejszy, obiecaj mi, że się do mnie nie zbliżysz! Obiecaj! Zostań w ten dzień w domu!
- Ale-e Holl, nie mogę ci tego obiecać!
- Dlaczego?! - łzy płynęły po mojej twarzy jak strumienie.
Zaczęło padać.
- Nie mogę cie teraz zostawić. - chciał mnie przytulić, odsunęłam się.
- Musisz Juss, musisz!
Próbowałam przegnać burzę, nic. Spróbowałam jeszcze raz, pomyślałam o tym jak odchodzi i... udało się.
- Juss, zrozum! Obiecaj mi, że zostaniesz tego dnia w domu!
- Nie mogę!
Spojrzałam w niebo, łzy płynęły. Położyłam się na mokrej trawie, i zaczęłam kręcić kółka palcem, chmura za nim wędrowała. Widocznie nad chmurami też panuje....
- To ty nią....?
- Chyba tak. Chodź, połóż się.
Tak zrobił, a ja choć z trudnością ułożyłam chmurki w H + J. Juss złapał mnie za drugą rękę.
- Co jeszcze umiesz?
- Sama nie wiem.
- Jak to?
- Normalnie Juss. Wiem tyle o sobie co ty....

Juss :
Przez moją rękę przechodził prąd, przez tą, którą trzymałem Holly. Oparła się na łokciu i pocałowała mnie. Przez moje całe ciało przeszły " mrówki ". Zabrakło mi tchu, prawię się dusiłem. Odsunęła się ode mnie szybko i puściła moją rękę.
- To ja prawda?!
- Holl... to nie twoja .....
- Nie moja wina?! Juss, ja mogłam cię zabić!
- Ale tego nie zrobiłaś!
- Nie możemy być razem ....

niedziela, 1 lipca 2012

Sens.

11 Czerwca
 Niebo przeciął kolejny błysk. Popchnęłam Juss'a, a w miejscu gdzie stał został tylko ślad wypalonej trawy.
- S-skąd wiedziałaś, że t-tu trafi ?
- Przeczucie - wzruszyłam ramionami.
Liście wirowały wokół nas w powietrzu unosząc się coraz wyżej. Złapałam Juss'a i wciągnęłam do biblioteki.
- Chcesz się zabić ?!
- O czym ty mówisz?
- Stałeś w środku tej burzy i prawie trafił cię piorun!
- Ale ty też.... 
- Nie wiesz co mogło ci się stać nie rozumiesz?!
Staliśmy tam tak, a ja się na niego darłam, to była moja wina, że mógł właśnie leżeć nieżywy. Łzy spływały mi po policzkach, już nie było słychać wiatru i błyskawic, tylko deszcz dudnił o okna. Zsunęłam się na podłogę, przykurczyłam kolana, a łzy dalej płynęły.Usiadł obok mnie i przytulił.
- Nie możemy razem być, nawet nie wiesz jakie grozi ci niebezpieczeństwo!
- Nie rozumiem....
- I nie zrozumiesz, ja sama części nie rozumiem! [ ... ]
Siedziałam z księgą o przepowiedni na kolanach, tylko tym razem ją czytałam. Wróciłam z powrotem do gwiazd na końcu księgi, zostało pięć szarych od reszty bił blask.... Pięć dokładnie pięć dni zostało do moich urodzin. Przypomniało mi się zdanie ,, Siedemnaście wiosen, siedemnaście księżyców, siedemnaście słońc. Nadszedł siedemnasty rok niech nadejdzie przeznaczenie." Dokładnie o to chodziło, o moje siedemnaste urodziny właśnie wtedy ma nadejść Naznaczenie.
- Szlak!
- Rozumiesz coś z tego?
- Wszystko.
Był trochę zmieszany, dziwić mu się najpierw ta burza, później ja się na niego wydarłam, a teraz jakiś niezrozumiały dla niego język, który rozumieli tylko Naznaczeni.
- Daj poczytam. - wyciągnął rękę do księgi.
Chciałam ją zabrać, żeby nie mógł jej dotknąć nie dość, że był człowiekiem i każda księga Naznaczonych mogła go poparzyć, tak przynajmniej przypuszczam, to ta o mnie przede wszystkim. Ale było za późno, dotknął....
- Aaała ! To parzy!
- ,,Gdyby kózka nie skakała to by nóżki nie złamała." Znasz to powiedzenie?....
Przez dłuższy czas nikt się nie odezwał.
- Musisz mi coś obiecać. - powiedziałam całkiem poważne.
- Co? - złapał mnie za rękę tak, że nasze palce były splecione.
- Obiecaj, że nie zbliżysz się do mnie w moje siedemnaste urodziny. Obiecaj!
- Czemu mam ci obiecać taką bzdurę.
- Uwierz mi to nie bzdura. Obiecaj!
- Najpierw wytłumacz mi o co chodzi!
- Nie mogę narażać cię na niebezpieczeństwo!
- Powiedz!
Poszłam do An, sama nie wiedziałam co robić.
- Ciociu An, pomóż!
- Co się stało?!
- Juss, powinnam mu powiedzieć ? Narażę go przez to  na niebezpieczeństwo?
- Na nic go nie narażasz Lis! Powinnaś mu powiedzieć!
- Ech.... Tak poza tym Ana, wiem kiedy nadejdzie Naznaczenie.
- Jak to?
- Księga.... 16 czerwca, dokładnie w moje siedemnaste urodziny.
- No tak ! To zdanie w księdze przeznaczenia! Wszystko nabiera sensu! [ ...]

środa, 20 czerwca 2012

Gwiazdy.

10 - 11 Czerwca 
Noc razem z An postanowiłyśmy spędzić w bibliotece na przeglądaniu ksiąg. [...]
Przeglądałam bez sensu kartki księgi z przepowiednią  nie czytając żadnego zdania.... Przejrzałam mniej niż połowę, zapamiętałam stronę 874. Zamknęłam książkę i zaczęłam przeglądać od tyłu.
- Co ty robisz Lis ?
- Wpadłam na pomysł, że skoro jest to książka o mnie to to czego szukam będzie właśnie na końcu.
- Nie wygłupiaj się.
Przerzuciłam jedną stronę, pusta drugą pusta, trzecią pusta. Nagle jedna przykuła moją uwagę, a właściwie to dwie. Były całe wypełnione gwiazdami, które lśniły równie mocno jak te nocą.
- Ciociu An, a jeśli nie chodzi o gwiazdy na niebie?
- A o jakie inne ?
- Chyba właśnie je znalazłam!
- O czym ty mówisz?!
Ciocia usiadła obok mnie na podłodze i przyjrzała się otwartej stronie.
- Widzisz, niektóre z nich nie błyszcza, razem z tą jedyną czteroramienną. Myślę, że ona oznacza dzień przemiany.
- Chyba masz rację. Dość tych poszukiwań zajmiemy się tym jutro rano. Idziemy spać!
I tak faktycznie zrobiłyśmy, poszłyśmy spać [ ... ]
    Morska bryza, piasek pod nogami, jestem na plaży, mama. Siedzę obok niej... ma wystraszoną minę.
- Mamo! Co się dzieje?
- Derik.....
Zaczęła rozpływać się w powietrzu ....
  Obudził mnie dźwięk telefonu.

Juss :
- Znowu nie odbiera! - rzuciłem telefonem o ścianę.
Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Udałem się w kierunku domu Holly.[...]
Zapukałem do drzwi otworzyła p.Sarah.
- Witam jest Holly ?
- Nie ma jej!
- A gdzie ją znajdę ?
- Prawdopodobnie w bibliotece....
- Dziękuje!
Zbiegłem z werandy i pobiegłem do biblioteki.... Stanąłem przed drewnianymi drzwiami, nacisnąłem na klamkę, zamknięte.
- Cholera !
Zacząłem walić w drzwi, widziałem, że tam siedzi.... Nagle usłyszałem dźwięk otwieranego zamka. W drzwiach stanęła Holl.
- Co się dzieje?!
- A co ma się dziać ?
- Nie wiem, nie odbierasz!
- Chyba nie muszę?! - w jej głosie słychać było irytację.
- Nie musisz, ale martwiłem się. Masz jakieś problemy ? Czemu nie spałaś w domu?
- Chyba nie mam obowiązku tam spać?! Nic nie wiesz o moich problemach! Nic nie wiesz o mnie!
- To opowiedz mi.... - starałem się ją uspokoić.

Holly :
- Żartujesz sobie ?!
Nie panowałam nad emocjami, tak naprawdę to nie wiedziałam czemu się na niego zdenerwowałam, fakt nic o mnie nie wiedział, ale ja też za dużo nie wiedziała, to nie była jego wina. Za późno... Wiatr rozwiewała mi włosy, piorun uderzył może metr od Juss'a niebo zrobiło się czarne. Obok wcześniej zwalonego drzewa upadło następne, na dobre torując drogę samochodom. Zaczęło lać, krople ociekały po naszych twarzach. W miejscu trafienia pioruna trawa zupełnie się wypaliła. Niebo przeciął kolejny błysk. Popchnęłam Juss'a, a w miejscu gdzie stał został tylko ślad wypalonej trawy.

piątek, 15 czerwca 2012

Wizja.

10 Czerwca
  Rano pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam czy księga jest na swoim miejscu. Wyjęłam ją z poszewki i otworzyłam. Nic się nie zmieniło, przejechałam palcem po dziwnych wzorach, a one z bezsensownej plątaniny  zaczęły zmieniać się w obraz przedstawiający mnie i mamę siedzące na plaży.... Taki dokładnie był mój sen.
- Niewiarygodne!
Zamknęłam księgę. Weszłam do łazienki z ubraniami, które miałam właśnie założyć podarte dżinsy, białą koszulka i ulubiona stara kamizelka mojej mamy. Spojrzałam na moje znamię na brzuchu. Wydawało mi się, że wokół niego zaczęły się pojawiać takie same białe i czarne wzory jak w książce.[...]
Weszłam do biblioteki, An już na mnie czekała.
- Pokaż ją....
Wyciągnęłam księgę z torby i wręczyłam ją cioci.
- Nic. - powiedziała zawiedziona.
- Nie koniecznie! - przejechałam ręką po kartce, a wzory zaczęły się układać.
- Niesamowite!
- Tak właśnie,to był mój sen!
Księga zaczęła się miotać w rękach cioci, na których miała rękawice kuchenne, upadła na podłogę z otwartą nadal stroną....
  Słyszałam szum fal uderzających o ląd i zapach morskiej bryzy. Pod stopami czułam piasek... byłam na plaży, a przy wodzie siedziała mama. Podeszłam do niej i usiadłam obok, to uczucie, że jest przy mnie było niesamowite i chciałam żeby już tak zostało.
- Zawsze wiedziałam, że jesteś wyjątkowa - jej twarz zaczęła rozpływać się w powietrzu, próbowałam to jakoś zatrzymać, ale nie dałam rady... zniknęła.
  Otworzyłam oczy, nadal byłam w bibliotece, w tym samy miejscu co pięć minut temu.
- Ty też ją widziałaś ?
- Kogo? - Ciocia podniosła księgę z podłogi.
- Mamę. Była tam, mówiła do mnie ! Widziałaś ją?
- Nie Lis.
- Była tam, była na tej samej plaży, na tym samym miejscu. Siedziałam obok. Widziałam ją!
- Miałaś wizję? - oczy An robiły się coraz większe.
- Nie wiem czy to była wizja....
- Na pewno.... Muszę to sprawdzić!
Ciocia wręczyła mi księgę przeznaczenia. A po chwili wróciła z inną, większą, bez tytułu, zamiast tego miała znak w kształcie mojego znamienia. Jakby ktoś je przekalkował.
- To jest księga z przepowiednią, o której ci mówiłam.
- Taka wielka?!
- Ktoś kto widział cię w wizjach, ktoś kto cię przepowiedział. Nie ominął chyba żadnego szczegółu....
- A jest tam coś o księdze przeznaczenia? Dlaczego się tak dziwnie zachowuje ?
- Nie wiem.
- A skoro ta księga zawsze miała ten wzór na okładce to czemu myśleliście, że odziedziczyłam to znamię, że jestem człowiekiem?
- Ten wzór nie zawsze tu był. Pojawił się parę dni temu. Prawdopodobnie w ten sam dzień, w którym zaczęłaś czytać w myślach....
Otworzyłyśmy wspólnie wielką książkę.
- Jest napisana w języku Naznaczonych.
Przeczytałam pierwsze zdanie.... Ku mojemu zdziwieniu zrozumiałam je.
- Czemu rozumiem ten język?
- Jesteś Naznaczona, masz ten język, można powiedzieć, że we krwi.
Położyłam palec na kartce, żeby wskazać zdanie, które chciałam pokazać cioci. ,, W dzień przemiany, w dzień przeznaczenia. Ostatnia gwiazda zabłyszczy najjaśniej i wyboru dokona moc, Istota Naturalna ''.
- Dzień przemiany, przeznaczenia.... Chodzi o Naznaczenie prawda?
- Owszem.
- Gwiazdy, myślisz, że chodzi gwiazdy na niebie?
- Tak sądzę.
Noc razem z An postanowiłyśmy spędzić w bibliotece na przeglądaniu ksiąg.

sobota, 2 czerwca 2012

Naznaczona.II

9 Czerwca
- Nareszcie coś konkretnego!
- Nie rozumiem twojej euforii.
- Ech, zrozumiesz. Spróbuj użyć swoich zdolności....
- Nie mam żadnych zdolności! - nakręcałam się w złości.
- Uwierz mi masz, chociaż spróbuj.
- Nie mam! - już krzyczałam.
- Lis, uspokój się - tak mówiła na mnie tylko ciocia i .... mama.
Było za późno, nawet myśl o mamie mnie nie uspokoiła, okna trzasły i po bibliotece zaczęły latać luźne kartki, szarpane przez wiatr. W " Mojej księdze " zaczęły wirować karki. Jedna szyba pękła, a ja usłyszałam ciężki trzask pioruna i huk spadającego drzewa.... Ana złapała mnie za ramiona.
- Już Lis uspokój się. Nic się nie dzieje.
- Przepraszam.... - zamknęłam oczy i zrobiłam wydech.
- Nic się nie stało. Już spokojnie....
Okna się zamknęły, a kartki opadły.
- Przepraszam za szybę .....
W tym momencie kartki księgi przestały wirować, a na stronach pojawiły się białe i czarne posplatane ze sobą wzory.
- Ciociu An! Zobacz! - wskazałam na miejsce na podłodze.
- Księga....
- Ona oszalała! - wykrzyczałam - tak jak ja....
- Może macie więcej " wspólnego" niż myślałam.... Weź ją do domu, tylko tak by Sarah nie widziała.- Sarah była moją babcią i matką An. - Połóż ją pod poduszką zanim pójdziesz spać, a rano przyjdź z nią do mnie! 
- Dobrze.
Ciocia podeszła do księgi by mi ją podać, schyliła się by ją podnieść....
- Aała!- krzykła - Parzy! 
Podeszłam do cioci i podniosłam księgę.
- Co ty za bzdury opowiadasz - powiedziałam do niej z lekką irytacją, po co kłamała? - ona nie parzy.
- Ciebie nie, mnie i owszem.... [ ... ]
Zbliżyłam się do drzwi był już późny wieczór. Księga ciążyła mi w torbie. Weszłam jak gdyby, nigdy nic, zdjęłam buty i powędrowałam prosto na górę....
- Nic nie zjesz?
- Tylko się przebiorę! - powiedziałam tak naturalnie jak tylko umiałam.
Wiedziała, że coś ukrywam, nie dość, że bardzo dobrze znała się na ludziach to do tego, od kilku lat nigdy nie biorę torby do pokoju chyba, że wędruje do szafy na " urlop " , a inna trafia do przed pokoju.
  Weszłam do pokoju, uklękłam przed  łóżkiem i wysunęłam z pod niego szufladę,  włożyłam tam całą torbę, razem z księgom i zamknęłam na klucz. Musiałam się przebrać, żeby nie wzbudzać większych podejrzeń, więc założyłam stary, szary dres i zeszłam na dół. Usiadłam przy stole gdzie czekał na mnie stos kanapek i kakao.[...]
- Mogę już iść ? - spytałam odstawiając kubek z napojem.
- Dobrze! Już nie jedz! - zabrała talerz - martwiłam się o ciebie....
Nastała krępująca cisza, odsunęłam się na krześle od stołu.
- Dzwoniła mama Linka... - chyba największa plotkara w mieście - mówiła, że drzewo się zawaliło.... Podobno idzie do nas jakaś wichura. - spojrzała na mnie spod oka - uważaj jak będziesz wychodzić.
Zrobiłam wielkie oczy i pokiwałam głową. W Virgini rzadko były wichury czy burze, a jeśli chodzi o Virginie.... Nie nie chodzi mi o Kraj w Stanach Zjednoczyonych tylko o malutkie miasteczko na obrzeżach Georgi z Karoliną Południową. Wiem, dziwna nazwa jak na to miejsce, ale tak przyjęło się po wojnie. Po 15 latach zmieniono nazwę na Wadley, ale większość się tym nie przejęła.
    Weszłam do pokoju, spojrzałam na telefon : 3 nieodebrane od Juss. Westchnęłam, odłożyłam komórkę.... Uklękłam na podłodze, wysunęłam szufladę i wyjęłam torbę, a z niej księgę. Przejrzałam ją nadal to samo jedno zdanie i dziwne wzory, wzruszyłam ramionami. Torba była gorąca.... Włożyłam książkę w poszewkę od poduszki i przykryłam " jaśkiem". Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz, gdyby Sarah wpadła na pomysł grzebania mi w pokoju...Położyłam się spać.[ ... ]

środa, 16 maja 2012

Naznaczona.

9 Czerwca
Weszłam do biblioteki, ujrzałam ten sam obrazek co rano : stos książek ułożonych w koło tylko, że w roli głównej zamiast babci, była ciocia An.Spojrzałam na książkę, która jako jedyna była napisana w języku angielskim. Ta sama książka, to samo jedyne zdanie na całej stronie: ,, Siedemnaście wiosen, siedemnaście księżyców, siedemnaście słońc. Nadszedł siedemnasty rok, niech nadejdzie przeznaczenie."
- Holly! Co ty tu robisz? - Ana nerwowo odwróciła się w moją stronę.
- Ty też?! Może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi? - spytałam zdenerwowana.
Okna otwierały się i zamykały szarpane przez wiatr, zupełnie tak jak rano. Zrobiłam głęboki wdech i wydech, uspokoiłam się, a okna się zamknęły.
- Dziecko! To za wcześnie!
- O co wam chodzi ? Nie rozumiem, zachowujesz się zupełnie jak babcia! 
- Nie powiedziała ci? Powinnaś wiedzieć.... Twoja mama zawsze wiedziała, że jesteś wyjątkowa!
- Mama?.... A-ale o co chodzi?
- Bo widzisz nasza rodzina nie jest do końca normalna....
Stałam tam jak wmurowana... o każdej rodzinie można powiedzieć, że nie jest normalna ale wtedy raczej chodzi o to, że jest nadpobudliwa albo patologiczna ale tu chodziło o coś zupełnie innego. Ciocia An widząc moje zachowanie mówiła dalej.
- Widzisz. Twój ojciec był człowiekiem, ale mama....
- Mama?.... Co z nią?
- Ona tak jak i większość naszej rodziny była " Naznaczona ".
- Naznaczona? - spytałam ze zdziwieniem.
- Była.... Miała w sobie magię.
- Magię? Nic nie rozumiem. - założyłam włosy za ucho.
- Jakby ci to wytłumaczyć. Miała zdolności nadprzyrodzone tak jak ja, czy twoja babcia. Ja na przykład lewituję i mogę przenosić rzeczy siłą woli. A twoja babcia łączy się ze zmarłymi. 
- I czemu ja nic o tym nie wiem?
- Byłaś za mała żeby ci powiedzieć.
- A co to ma wspólnego ze mną ?
- Widzisz każdy z naznaczonych ma znamię na ramieniu w kształcie pół koła, w dzień naznaczenia moc wybiera czy będziesz Istotą Światła lub Ciemności. Niektórzy rodzą się już naznaczeni ale to bardzo rzadkie przypadki jak twoja matka. A ty masz znamię w kształcie słońca i księżyca, czyli jesteś jakby i taką i taką istotą, a poza tym masz ją na brzuchu, przy biodrze. W żadnej księdze nie pisze o czymś takim. Są tylko przepowiednie mówiące coś na ten temat. 
Stałam jak wmurowana z otwartą buzią. Ciocia kontynuowała.
- Z tego co wiem, ponieważ jesteś dzieckiem Naznaczonej i człowieka przemiana powinna nastąpić później. Wyszłaś całkowicie poza schematy. Nie dość, że nie wiemy kiedy przyjdzie Naznaczenie, to tak naprawdę nie wiemy czy w ogóle nadejdzie. Każda osoba taka jak ty, czyli zupełnie inna, wychodząca poza schemat, a mało takich jest. Ma swoją własną księgę o przeznaczeniu, ale w twojej jest na środku książki tylko jedno jedyne zdanie ,, Siedemnaście wiosen, siedemnaście księżyców, siedemnaście słońc. Nadszedł siedemnasty rok, niech nadejdzie przeznaczenie."  Siedzę tu już kilka godzin i zastanawiam się co to może znaczyć. Zazwyczaj księgi nie są jednoznaczne lecz można powiedzieć zagadkowe. 
- A to znamię ? - spytałam z oczami wielkimi jak denka od słoików.
- Na początku myśleliśmy, że je może odziedziczyłaś.
- Mów dalej. Chce wiedzieć wszystko.
- Jeśli nadejdzie przemiana i zostaniesz w jakiś sposób naznaczona.....
- To co?!
- Musisz się zacząć uczyć panować nad swoimi zdolnościami.
- Jakimi zdolnościami? Nie mam żadnych zdolności, te dziwne księgi się pomyliły.
- Księgi się nie mylą. Przecież widziałam jakie dałaś przedstawienie z tymi oknami.
- A-ale ja przecież tego nie zrobiłam!
- Zrobiłaś. Jest o tym w jednej księdze, jesteś Naturalną z przepowiedni - An wstrzymała oddech - to fascynujące....
- Naturalną?
- Naturalną.... Jesteś florą i fauną, czytasz w myślach prawda? - ciocia była podekscytowana. 
- No... chyba tak.
- Nareszcie coś konkretnego!

piątek, 11 maja 2012

Życie się zmienia.

9 Czerwca.
Zeszłam na dół, była 5 rano, ku mojemu zdziwieniu babcia siedziała na podłodze otoczona stosem książek napisanych w jakimś dziwnym języku. Jedna z większych była napisana po angielsku, chyba jako jedyna. ,, Siedemnaście wiosen, siedemnaście księżyców, siedemnaście słońc. Nadszedł siedemnasty rok, niech nadejdzie przeznacze...". Nie zdążyłam przeczytać, babcia zorientowała się, że czytam i szybko zamknęła książki.
- Czemu nie śpisz? - spytała ze srogą miną.
- Mogłabym spytać o to samo.... Po co ci te książki?
- Nie twój interes. Idź na górę się umyć!
- Czy ty sugerujesz, że śmierdzę? Już się myłam! 
Poszłam na górę w zupełnie innym celu. Usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa, wpisałam fragment zdania z tej dziwnej książki, ale nic nie znalazłam.
- Szlak by to trafił! 
Wkurzyłam się i z hukiem zamknęłam laptopa i odłożyłam go na podłogę, po czym włączyłam telewizję i oglądałam wiadomości. [...]
Nie mogłam się skupić nic zrobić, po prostu pustka, w kółko słuchałam piosenki Nickelback - Lullaby. W kółko i w kółko i znowu.... Pustka.....
Coś mnie tknęło wstałam z łóżka i zbiegłam na dół.
- Powiesz mi wreszcie ? - spytałam z grobową miną.
- Co ?
- Babciu! Dobrze wiesz co! O co chodzi z tymi książkami ? Z, tu cytat ,, Siedemnaście wiosen, siedemnaście księżyców, siedemnaście słońc. Nadszedł siedemnasty rok, niech nadejdzie przeznaczenie " ?
- To cię nie dotyczy.
- Co mnie nie dotyczy? Nie rozumiem! Zbliżają się moje 17 urodziny, a ty z każdym dniem zachowujesz się coraz dziwniej! To dlatego pozwoliłaś mi spać u Juss'a ? Bo chciałaś przeglądać te dziwne księgi?
" Oj dziecko, gdybyś wiedziała. "
- Co wiedziała?! 
Naprawdę się zdenerwowałam i w tym momencie wiatr się nasilił i zaczął otwierać okna.
- Ty....
- Co ja?!
- Nie powinnaś wiedzieć, nie teraz.... Coś jest nie tak, za wcześnie....
- O czym ty mówisz?! Ugh... 
Wzięłam torbę i ruszyłam w stronę jedynej biblioteki i zarazem czytelni w mieście, w której niegdyś pracowała moja mama, a teraz ciocia i najlepsza przyjaciółka mamy Anabell. Uspokoiłam się, a wraz ze mną i wiatr.[ ... ]
    Weszłam do biblioteki, ujrzałam ten sam obrazek co rano : stos książek ułożonych w koło tylko, że w roli głównej zamiast babci, była ciocia An.Spojrzałam na książkę, która jako jedyna była napisana w języku angielskim. Ta sama książka, to samo jedyne zdanie na całej stronie: ,, Siedemnaście wiosen, siedemnaście księżyców, siedemnaście słońc. Nadszedł siedemnasty rok, niech nadejdzie przeznaczenie."

niedziela, 6 maja 2012

Namiot.

5-6 Czerwca 
Ściemniło się już dość mocno, wzięłam swój ręcznik i torbę, a Juss pokierował mnie do namiotu.
Weszłam pierwsza a on tuż za mną i zasunął wejście. Usiadłam na materacu, który miał posłużyć za łóżko. Wyjęłam poduszkę z torby. Justin usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Przytuliłam się do niego i bawiłam się bransoletką. 
- Zastanawiałeś się kiedyś co by było gdybyśmy się nigdy nie spotkali ? - spytałam z grobową miną.
- Byłbym najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie. - uśmiechnęłam się.
- Ronie twierdzi, że chcesz mnie wykorzystać ....
- I wierzysz jej?!
- Nie. Ale co do mnie czujesz ?
- Potrzebuję cię... bo cię kocham.
- Puk, puk ! - Link i Deyvid krzyczeli do nas.
Rozpięłam suwak żeby mogli wejść. 
- Idziecie grać w butelkę?
- Rozbieraną? - Juss uniósł brwi i spojrzał na mnie.
Rzuciłam w niego poduszką.
- Nie na wyzwania.... Choć wątpię żeby przeszło we wszystkich ubraniach.
- Może później dołączymy. - mówiąc to zaczęłam zasuwać namiot.
" Popsuli mi moment "
- Moment ? A da się to naprawić? - uniosłam brwi.
Położyłam się, a on na mnie, całowaliśmy się tak długo, że zabrakło mi tchu, odepchnęłam go.
- Myślisz, że nas widzą ?
- Niby jak ?
- No od ogniska....
- Co to za różnica?
- Duża - spojrzałam się na niego. - Robi się zimno.
Przyciągnął mnie do siebie i przykrył nas grubym kocem. Leżeliśmy tak dłuższy czas, a nasz ręce i nogi były splecione. Usnęłam... obudziłam się może po jakieś godzinie. Juss się na mnie patrzył.
- Czemu nie poszedłeś do nich?
- Wole patrzeć na ciebie.
- Nie uważasz, że wypadałoby tam iść ? - opierałam głowę na łokciu.
- A chcesz.
- Nie wiem, jestem głodna a Deyv pewnie coś ma.
Wyszliśmy z namiotu i usiedliśmy przy ognisku koło Deyvida.
- Panie D. masz coś do jedzenia prócz mięsa ?
- Pieczone ziemniaki, ciastka z czekoladą, chipsy, popcorn, czy naleśniki ?
- Poproszę ziemniaki - uśmiechnęłam się. [...]
Obudziłam się obok, chrapiącego Juss'a. Wyszłam z namiotu było chłodno więc wróciłam się po kurtkę. Usiadłam koło wypalonego ogniska, a później zaczęłam chodzić wzdłuż brzegu. Juss wyszedł z namiotu, a ja  bez powodu rzuciłam się w jego stronę, splotłam mu nogi w pasie i przytuliłam się do niego.
- Co się stało? - spytał zdziwiony.
- Nie wiem. Idziemy do wody? - spojrzałam na niego.
Pokiwał głową, a ja zdjęłam z siebie kurtkę w miarę ostrożnie bo wciąż byłam na rękach Juss'a.
- Mam propozycje....
- Mów - uniósł brwi z zaciekawieniem.
- Zdejmę spodenki, jeśli ty zrobisz to samo.- uśmiechnęłam się szyderczo.
- Ale ty masz bluzkę, a ja nie....
- Zawsze jest jakiś haczyk.To idziesz na ten układ czy nie?
- Dobra - przewrócił oczami.
Zeszłam z niego i stanęłam na przeciwko.
- No na co czekasz ? Spodnie w dół!.... Ej masz tam kąpielówki co nie ?!
- Mam ....
- To dobrze !
Stałam tak na przeciwko i czekałam, aż coś zrobi, ale stał jak wmurowany.
- No na co czekasz ?!
- Na ciebie....
- Pff! Ty pierwszy!
- Nie !
Usiadłam na pisaku po turecku oparłam się na rękach i przymrużając oczy patrzyłam na jego twarz.
- Poczekam.-odchrząknęłam- zachowujesz się jak małe dziecko- zaśmiałam się.
Wszyscy zaczęli wychodzić z namiotów.
- Odwieziesz mnie? - wstałam i otrzepałam się z piasku.
- Okej....
Zebrałam kurtkę z ziemi i swoje rzeczy z namiotu. Stanęłam przy motorze i czekałam na Juss'a. Po chwili podszedł do mnie z miną zbitego psa, wsiedliśmy na motor i odjechaliśmy. [...]
Pod domem zeszłam z motoru i szybko podeszłam do drzwi.
- Poczekaj! - krzyknął za mną.
Obróciłam się w jego stronę.
- Co?
- Zadzwonię. - puścił mi oczko.
- Okej.- mówiąc to szukałam kluczy od domu.
Weszłam do przed pokoju, zostawiłam buty i od razu powędrowałam do swojego pokoju.
______________________________________________________________________________
Zapraszam do komentowania :D

czwartek, 3 maja 2012

Ognisko.

5 Czerwca
Zeszliśmy na dół ja pierwsza, a Justin coś kombinował i zszedł 5 minut później, włożyłam ręcznik i poduszkę do mojej szarej torby założyłam buty i czekałam aż on zrobi to samo, wyszliśmy z domu i wsiedliśmy na motor. [...]
Dotarliśmy na plaże, gdzie impreza się już zaczęła. Zeszłam z motoru.
- Gdzie siadamy ? -spytał.
- Juss....
- No ?
- Zróbmy ognisko! 
- Po co ?
- No zobaczysz będzie fajnie!.
Juss :

Złapałem ją delikatnie i podniosłem do góry. Niosłem ją w stronę wody, a wszyscy patrzyli się w naszym kierunku.
- Nie Juss ! Proszę nie ! - próbowała się jakoś wyrwać.
Woda była mi do pasa, ale szedłem dalej gdy sięgała do połowy klatki postawiłem Holly na nogach, była ode mnie niższa dlatego nie poszedłem dalej. Uderzyła mnie pięścią w klatkę piersiową.
- Mówiłam, że nie ! - śmiała się i rozglądała dookoła. - Wiesz, że nie umiem pływać!
Podniosłem ją tym razem tak, że splotła nogi wokół mojego pasa, a ręce położyła na szyi, pocałowałem ją, miałem na to wielką ochotę już od dłuższego czasu. Wszyscy na plaży zaczęli gwizdać. Holly odepchnęła się ręką.
- Przystopuj - spojrzała mi w oczy.
- Ale ja nie chce - wyszczerzyłem zęby i dalej się całowaliśmy.
Zacząłem kierować się w stronę plaży ale nie przerywałem pocałunku. Kiedy doszliśmy już na piasek Holly odsunęła się i zeszła ze mnie. Spojrzałem na jej mokre loki owijające się wokół twarzy. Wyglądała nieziemsko.

Holly :
- Robimy to ognisko ? - spojrzałam na niego.
- No nie wiem....
- Juss nie rób mi tego!
- Dobra jak chcesz tylko pójdę po Deyvida.
- Ok .
Justin szedł w stronę Deyv'a ,  a ja rozłożyłam ręcznik i usiadłam obok miejsca gdzie miało być ognisko. Spojrzałam w stronę chłopaków Deyv przybił piątkę z Juss'em, pokiwałam głową. Po chwili Roni podeszła do mnie co samo w sobie było dziwne.
- Teraz ciebie wykorzystuje? - mówiła prawie ze współczuciem.
- Pff! Idź Roni bo nie mam ochoty z tobą przebywać, a do tego jeszcze rozmawiać.
- Mówię ci mu chodzi tylko o sex !
- Śmieszna jesteś, myślisz, że teraz powiem ci, że to robiliśmy?! Tylko ty jesteś taką dziwką żeby się puszczać z każdym chłopakiem! Prawda? - uniosłam brwi.Żmija odeszła.[ ... ] 
Pomachałam Alice i Corinne, które szły w moją stronę i położyły ręczniki obok mojego.
- Co tam ?
- Nie widziałyście kogoś z gitarą? - spytałam.
- Link ma gitarę ale nie umie grać.
- To wystarczy.
Wzrokiem znalazłam Linka, który szpanował gitarą przed Ronie. Westchnęłam, znowu ona. Podeszłam do nich.
- Hej Link ! Mogę pożyczyć gitarę ?
- Yyy spoko, bierz.
- Dzięki.
Usiadłam z powrotem na moim ręczniku obok dziewczyn, Juss'a i Deyv'a.
- Co gramy? - spojrzał na mnie.
- A co proponujesz ?
- Ja proponuje Birdy - People Help The People ! - krzyknęła Ronie.
Wszyscy usiedli w kole a Deyv rozpalał ognisko .
" Nie poradzi sobie " głosy Ronie w mojej głowie były bardziej nie do zniesienia niż ona sama.
- Dobra Juss, śpiewasz ? - spojrzałam na niego unosząc brew.
- Nie no co ty! 
- No dobra sama sobie poradzę.
" Ta akurat "
- Juss powiedz Roni żeby się zamknęła bo zaraz mi głowa wybuchnie -starałam się mówić szeptem. Chłopak się roześmiał.
       Zaczęłam grać wszyscy po krótkiej chwili dołączyli się do śpiewania a Deyvid smażył kiełbaski, które nawet nie wiem skąd wytrzasnął. Roni była naburmuszona, a reszta raczej była zadowolona. Skończyłam....
- Za skutki uboczne takie jak popękane bębenki, krwotok z uszu lub tego typu urazy nie odpowiadam. - szturchnęłam Justina - a nasz gwiazdor nic nie zaśpiewa?- uniosłam brew.
- Nie....
- Proszę - wysunęłam dolną wargę.
- Nie....
- Ale ja proszę - powiedziałam to jak naburmuszony 5 latek.[...]
Odwróciłam się plecami do ogniska, na plaży były porozstawiane namioty.
- Juss! - uderzyłam go pięścią w tors - wiedziałam że coś knujesz, głupie rozgrywki!
- Jakie rozgrywki? - spytał Deyv.
- Aa takie tam ... - Juss się szczerzył.
- Ej ma ktoś piłkę do siatki ? - zmieniłam temat.
Link wstał z piłką i poszedł w stronę siatki, ja za nim ciągnąc Justina i Alice, Deyv za nami i jeszcze kilku chłopaków z drużyny koszykówki. Graliśmy ponad godzinę a przy ognisku ktoś rzępolił na gitarze. Kiedy wszystkim znudził się mecz, zaczęliśmy tańczyć bo jak się okazało Link wziął magnetofon, zastanawiam się czego on nie wziął. [...]
Ściemniło się już dość mocno, wzięłam swój ręcznik i torbę, a Juss pokierował mnie do namiotu.
_________________________________________________________________
Mam nadzieje, że chociaż trochę się podoba ;*
Kolejny w sobotę lub niedziele :D 
Później już będę dodawała jak, bd określona ilość komentarzy, tak przynajmniej planuje ;p 
Zapraszam do rozsyłania i komentowania, bo to zadecyduję czy usunę czy zostawię ; )

wtorek, 1 maja 2012

Impreza...

5 Czerwca
- Staram się tego unikać... choć na dół. - machnęłam na niego ręką.
Zeszliśmy do kuchni po schodach, a tam przywitała nas babcia.
- Wybieracie się gdzieś? - spojrzała na mnie spod oka. 
- Tak, później. Jest spotkanie towarzyskie na plaży.
" Spotkanie towarzyskie ? A czemu nie powiedziałaś impreza? "
- No dobrze idź. 
- Dziękuje - powiedziałam to ściskając babcie i podkradając ciasteczka ze stołu.
- Psze pani, mam wielką prośbę. 
- Słucham cię młodzieńcze - spojrzałam się na Juss'a zdziwiona.
- Ponieważ ostatnio u państwa spałem czy tym razem Holly mogła by spać u mnie?
Myślałam, że babcia zaraz na niego naskoczy ale tak się nie stało.
- A będziesz się zachowywał jak dżentelmen ?
- Oczywiście psze pani !
- Więc dobrze.
Moje oczy robiły się coraz większe.
- My tylko weźmiemy sok,ciasteczka no i hmm.... mogę ci ukraść te kanapki- spojrzałam na babcie.
- Tak są dla was. 
Wcisnęłam w ręce Juss'a sok i kanapki, a sama wzięłam ciastka. 
- Dzięki babciu, jesteś kochana.
Skierowaliśmy się do mojego pokoju, oczywiście na łóżko. Zaczęłam jeść ciasteczka, które trzymałam w misce. 
- Która godzina ?
- 15 królowo.
- Haha, bardzo śmieszne. A na którą jest ta impreza?
- Na 17. A czemu powiedziałaś babci, że idziemy na '' spotkanie towarzyskie '' a nie imprezę ?
- Bo spotkanie towarzyskie brzmi lepiej niż impreza , na której połowa ludzi będzie pić jakby od tego mieli by być bardziej niech pomyśle... fajni, popularni i tak dalej, a tak naprawdę są tandetni. - Juss się rozśmiał. - To nie jest aż takie zabawne! - szturchnęłam go.
Usiadłam koło niego.
- Dlaczego chciałeś żebym spała u ciebie ? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem i uniosłam brwi.
- Tak jakoś ....
- Co ty kombinujesz no ! Przestań myśleć o tych głupich rozgrywkach! Chce wiedzieć co kombinujesz!
- Nie powiem ci.
- Jesteś wstrętny! Zjedz wszystkie kanapki bo babcia się obrazi.
- Dobra. 
- Jedziemy na motorze?
- Gdzie ?
- No na plażę....
- No tak.
- Ugh, Deyvid też idzie ?
- No raczej, pewnie cała drużyna tam będzie.
- A Alice wie ? I Corinne ?
- Nie wiem.
Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do obu przyjaciółek żeby je poinformować o imprezie.[...]
- Możemy już jechać.- spojrzał na mnie.
- Okej. - wzięłam kolejne ciastko i wpakowałam do buzi, założyłam skórzaną kurtkę i wzięłam ręcznik.
- Weź poduszkę!
- Po co ?
- No weź! - uśmiechnął się szyderczo.
- No dobra.
Zeszliśmy na dół ja pierwsza, a Justin coś kombinował i zszedł 5 minut później, włożyłam ręcznik i poduszkę do mojej szarej torby założyłam buty i czekałam aż on zrobi to samo, wyszliśmy z domu i wsiedliśmy na motor. [...]

sobota, 28 kwietnia 2012

Wyznanie.

5 Czerwca
Rano obudził mnie telefon od Juss'a .
- Będę za 10 minut.
Nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ się rozłączył. Minęła dłuższa chwila, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi na górę po schodach. Chłopak wszedł swobodnie do pokoju, a ja usiadłam na łóżku po turecku.
" Jak słodko wygląda w piżamie "
- Nie żartuj sobie, tylko siadaj - zrobił to co powiedziałam - co jest tak ważne, że budzisz mnie w środku nocy, jest dopiero - spojrzałam na zegarek - 10:30. - powiedziałam to lekko myśląc i dopiero wtedy zorientowałam się, która naprawdę jest godzina.
- Wiec dzisiaj jest impreza na plaży z okazji zakończenia roku.
- No i ?
" Chce cię zobaczyć w bikini "
- Pójdziesz ze mną ?
- Nie mam kostiumu...- tak naprawdę go miałam ale chciałam zobaczyć jego minę. Był trochę przygnębiony.
- No to idź w ubraniu.
- Serio, zależy ci na tym?
- Tak.
- Dobraa.
Siedzieliśmy tak, aż w końcu mnie pocałował, chyba zorientował się, że też tego chciałam. Po długiej chwili chciałam go odepchnąć ale nie zdołałam. " Jeszcze" musiałam oderwać twarz nie zniosłam tych głosów.
- Kochasz mnie? - spytałam.
- Oczywiście. - posadził mnie na swoich kolanach i objął ręką.
- Mogę ci zaufać i nie uznasz mnie za nienormalną?
- O co chodzi?
- Słysze.
- Co?
- Twoje myśli, myśli innych, a przynajmniej wydaje mi się, że to myśli.
Patrzał na mnie przez chwile jak na nie normalną. Odsunęłam się od niego i odwróciłam wzrok.
- Żartujesz sobie ze mnie? Prawie uwierzyłem - zaczął się śmiać. - Musze... - nie dokończył, przerwałam mu.
- Musisz tak wkręcić Deyvidam jasne - przewróciłam oczami - teraz jesteś zdziwiony, a tak poza tym to zjadłbyś kanapkę z serem i zastanawiasz się gdzie masz kluczyki od motoru.
- A ter....
- A teraz chciałbyś mnie pocałować, ale wiesz, że to nieodpowiednia chwila....
-  Skąd to....
- Skąd wiedziałam ? Mówiłam, że chyba słyszę myśli, a teraz jestem tego pewna.... Tak chcę.
Przyciągnął mnie nie pewnie do siebie i pocałował, leżał na mnie, a później ja na nim, wiedziałam, że nie wie co sobie myśleć, ale wiedziałam też, że nie chce przestać więc całowaliśmy się dalej, poczułam jak jego reka z pleców zjeżdża niżej. Uśmiechnęłam się nie przestając pocałunku i poprawiłam jego rękę z powrotem na plecy, on też się uśmiechnął. [ ... ]
Siedziałam na podłodze koło otwartej szafki i patrzałam na Justina. Wzięłam stary kostium kąpielowy i weszłam do łazienki żeby go przymierzyć. 
- Juss !
- Co się stało?
Wyjrzałam zza drzwi łazienki.
- Mam za mały stanik, nie pójdę w kostiumie...
- To idź bez - poruszył brwiami.
- Śmieszny jesteś.... - wyszłam z łazienki i przykucnęłam koło szafki z bielizną - odwróć się ! - gdy już się odwrócił zdjęłam górę od kostiumu, wygrzebałam jakiś ładny zwykły stanik i założyłam go. - Wiem, że chciałeś się odwrócić! - podeszłam do drugiej szafki i wyjęłam z niej zwiewną prawie przezroczysta białą koszulkę i zielone krótkie spodenki.
- A ty idziesz w dżinsach i tej bluzie ? - spojrzałam na niego.
- Pod spodem mam kąpielówki. - uniósł brew.
- Aha. Chcesz coś zjeść?
- A nie możesz przeczytać w myślach czy chce? - miał minę jak radosny 5 latek.
- Staram się tego unikać... choć na dół. - machnęłam na niego ręką.
_______________________________________________________________________________
Miałam dodać ten rozdział później, ale już nie wytrzymałam :D
kolejny w poniedziałek lub wtorek. Zależy kiedy będę miała czas ;P
Mam nadzieje, że się podoba :D Komentujcie !

piątek, 27 kwietnia 2012

Zakończenie szkoły.

3 Czerwca
Wstałam mimo woli, w tym roku wakacje zaczynały się na początku czerwca bo robili remont całej szkoły. Wzięłam prysznic ubrałam się w podarte dżinsy i białą bluzkę z koronki , uczesałam włosy w nieschludny kucyk. Zeszłam na dół na stole leżało już śniadanie, jajecznica. Zjadłam wszystko.
- Dziękuje.-powiedziałam dopijając kakao.
Babcia skinęła głową. Wstałam od stołu i wzięłam dużą szarą torbę z przed pokoju, złapałam za klamkę i na ulicy przed domem ujrzałam Juss'a na swoim motorze.
- Ugh, musiałeś? Nie mogłeś wziąć tego głupiego auta?
'' Musiałem "
- Chciałem się pochwalić moją dziewczyną - uniósł brwi.
" A się sexy ubrała "
- Ty świńtuchu !
- Co? Przecież nic nie powiedziałem !
- Hahaha, bardzo śmieszne !
Wsiadłam nie chętnie na motor i pojechaliśmy pod szkołę.
- Nie chce tam iść! - złapałam Juss'a za rękę.[...]
Weszliśmy przez główne drzwi i miałam wrażenie, że wszyscy się na nas gapią, ścisnęłam mocniej jego dłoń, a on się uśmiechnął.
'' Boże jak się ubrała "
- Odwal się Roni! - naskoczyłam na nią.
Zbliżaliśmy się do sali gimnastycznej gdzie miało się odbyć zakończenie roku. Usiedliśmy na ławkach z tyłu, po chwili dosiedli się do nas Alice, Corinne i Deyvid. Corinne gadała coś o nowym sklepie z ciuchami . " Kiedy ona skończy ? "
- Co tam? - spytał Dayvid szturchając Justina w ramię.
Dayv patrzył się na mnie jakbym nie wiem kim była.
- Coś nie tak ? Mam coś na twarzy ?
" Taka laska i jeszcze pyta czy coś nie tak "
Te głosy były coraz dziwniejsze, nie wiedziałam o co chodzi. Juss objął mnie ręką w pasie, chyba wyczuł, że coś jest nie tak.
- Co się dzieje ?
- Nic. Jestem trochę zaspana.
Zbliżył się do mnie po czym mnie pocałował. Odepchnęłam go delikatnie ręką.
- Nie tutaj.
Zauważyłam jak chytry uśmieszek Roni zmienia się w wściekłość. Justin porzucił paczkę popularnych dla mnie. Widziałam jak patrzy w ich stronę.
- Jeśli chcesz to idź do nich.- spojrzałam się na niego.
- Nie. Zostaje z tobą.
Rozpoczął się koniec roku dyrektorka jak zawsze wyczytywała najlepszych uczniów, tych z czerwonym paskiem. Nie wiem czemu ale nigdy nie mówiła nazwisk, tylko same imiona ale nie trudno było się domyśleć o kogo chodzi szkoła była małą, a prawie wszyscy w mieście się znali.Oczywiście cała grupa Ronie została wymieniona i cała drużyna koszykówki łącznie z Juss'em i Deyvidem.
- Holly.
No i ja .... Sekunda ? Ja ? Mimo, że byłam zdziwiona to wyszłam po świadectwo.
- To jest dziwne .... Ktoś się chyba pomylił!
- Nikt się nie pomylił, jesteś po prostu najlepsza.
- Pff.
Wyszliśmy w takcie co rocznego pouczenia o bezpieczeństwie podczas wakacji tylko w tym roku była jeszcze wzmianka o remoncie szkoły.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Bohaterowie.


          Bohaterowie :

  
Juss lat 17 miły , zabawny chłopak .
Chodzi z Holly , ma talent i zamiłowanie do muzyki .
Jest lubiany w szkole , jego najlepszym przyjacielem jest Link.

Holly lat 16 ,chodzi z Juss'em, kocha muzyke , świetnie śpiewa,
 ale tylko jej przyjaciółki o tym wiedzą Corinne i Alice.
Jej rodzice nie żyją, wychowują ją dziadkowie.
Dowiaduje się, że jest niezwykła.....

Ronie lat 17, pochodzi z bogatej rodziny .
Chce zostać aktorką, muzyka ją nie interesuje .

Corinne lat 16, pochodzi z bogatej rodziny.
Jest aktorka i piosenkarką.

Alice 16 lat, pochodzi z ubogiej rodziny.
Jest lubiana, ona i Holly najlepiej się dogadują.

Deyvid lat 17 , najlepszy przyjaciel Justina i Linka,
to miły i zabawny chłopak podobnie jak Justin.

Link lat 17, chłopak z drużyny koszykówki.
Przyjaciel Justina, Deyvida i Holly.